Komentarze

Bardzo bym chciała,aby większość odwiedzających mój Blog zostawiło po sobie komentarz. Dzięki temu będę wiedzieć co mam zmienić oraz czy mam jakiś zainteresowanych czytelników,aby kontynuować pisanie kolejnych rozdziałów.
Więc proszę o zostawianie komentarzy tych pozytywnych jak i oraz negatywnych.

niedziela, 14 maja 2017

Rozdział 8

                Od tamtego zdarzenia w zaułku minął tydzień. Na całe szczęście jak wróciłam do domu, to nie było mojej współlokatorki,więc nie musiałam się  jej tłumaczyć z mojego wyglądu, bo na prawdę wyglądałam jakby ktoś mnie zgwałcił. Rozczochrane włosy, czerwone oczy, oraz podarta koszulka, na szczęście miałam na sobie kurtę, którą od razu pocięłam i spaliłam bo wiedziałam że należy do jednego z tych bandytów...
               Siedziałam przy biurku zajmując się swoją papierkową robotą, ale jakoś nie mogłam się skupić, jednak nadal uciekałam myślami do tamtego feralnego wieczoru. Po mojej głowie chodziło wiele pytań: Kim jest Kyuubi? Kim byli Ci "bandyci"? Dlaczego akurat ja się wpakowałam w tą sytuację?
-Ahhh tak wiele pytań  a tak mało odpowiedzi -Ułożyłam głowę na biurku i zamknęłam na chwilę oczy. I w tej chwili zaczęłam się zastanawiać gdzie jest Naruto. Nie ma a go już tydzień a nie mam do niego telefonu, ani nie wiem gdzie mieszka.Akurat nikt w firmie tego nie wie.
-To będzie ciężki dzień- powiedziałam sama do siebie i wzięłam się do roboty.

***
          Wracałam spacerkiem do domu. Bo akurat mój pech jest tak wielki, że zapomniałam wczoraj zgasić światła w samochodzie i mój akumulator padł. Nie miałam wyboru, musiałam pójść na nogach, no w końcu po coś one są.
          Szłam sobie powolutku, aż w końcu moją uwagę zwrócił budynek, w którym odbywały się lekcje tańca. Nie mogąc się powstrzymać weszłam do niego. Do moich uszu dobiegł wspaniały dźwięk muzyki.
         Nie mogąc się powstrzymać weszłam do pomieszczenia w którym grała muzyka, jakie było moje zdziwienie jak nikogo w nim nie było.
-Halloooo!!!. Jest tu ktoś?!-wołałam, ale nikt nie odpowiadał.
        Korzystając z okazji odłożyłam swoją torebkę, ściągnąłem marynarkę i dałam się ponieść.
Kochałam tańczyć, ale nigdy tego nie robiłam przy innych, dlatego też nikt nie wie, że zamiast trenować w sali ojca, to włączałam muzykę i tańczyłam. Od małego moim marzeniem było wstąpić na ogromnej scenie.
-WOW!!-usłyszałam. W tym momencie straciłam równowagę i spadłam-Ja przepraszam nie chciałem Ci przerwać-podbiegł do mnie i pomógł mi wstać.Był to Toneri mój sąsiad z bloku.
-Ja..prze...przepraszam..n..nie..powinnam...t..tu być-zaczęłam się jąkać i czułam na twarzy dwa rumieńce.
-Nic się nie stało, to było niesamowite- Szeroko się do mnie uśmiechał
-Muszę już iść, minęłam go i wybiegam z stamtąd...
        Gdy straciłam z pola widzenia budynek stanęłam i wzięłam głęboki wdech
-Matko jaka ja głupia -spuściłam wzrok i tak szłam przez całą drogę.

***
       Stałam przed drzwiami swojego mieszkania i klęłam się w myślach. Sakury w mieszkaniu nie było, komórki nie miałam żeby się z nią skontaktować a jakoś musiałam się do niego dostać. A jak to miałam zrobić jak w tym biegu zapomniałam chwycić za torebkę
-Muszę się wrócić-wzdychnęłam ciężko i zaczęłam schodzić po schodach.
       Szłam ze spuszczoną głową. Nie miałam ochoty tam iść, ale co zrobić za głupotę trzeba płacić.
-Hinata- usłyszałam męski głos.
-Toneri. No hej, właśnie szłam do ciebie.
-No zapewne po torebkę i marynarkę-podał mi owe rzeczy.
-Dokładnie....Toneri,proszę Cię nikomu nie mów o tym że tańczę
-Dlaczego? To było niesamowite.Wielu moich uczniów chce osiągnąć taką gracje, jaką ty pokazałaś-uśmiechał się od ucha do ucha.
-Uczniów? To twoja szkoła?-rozszerzyłam szeroko oczy ze zdumienia.
-Tak, noi kochaniutka, chciałbym abyś ze mną ją prowadziła... No wiem, że to dla ciebie pewnie za szybko, ale proszę się zastanów się-mówił na jednym wdechu
-Nic Ci nie obiecuję, ale zastanowić się mogę.
-Świetnie-nim się zorientowałam to byłam już w jego ramionach. Długo się nie zastanawiając uwolniłam się z jego uścisku.
-To jak wracamy-szybko zmieniłam temat...


XX
             -Tobie już całkiem odbiło-krzyczała mi do słuchawki Ajumma- Wiesz co ty się pakujesz?!
-Wiesz co , lepiej zamiast na mnie wrzeszczeć to weź wyłącz lepiej te kamery-starałem się po cichutku otworzyć okno, aby nie zauważonym wejść do budynku Oxford
-Dlaczego to robisz?-kontynuowała
-Zapewne słyszałaś o morderstwach. Jestem ciekawy czy Akatsuki nie stoją za spawką tych zabójstw
-Oni przecież nie poplamią sobie rąk krwią
-Oni nie, ale ktoś kto dostał od nich masę pieniędzy tak-siadłem przy jednym z komputerów i podłączyłem do nich swój telefon.
-No to chcesz przeniesienie do Kryminologi. Już się robi-słyszałem jak Tsunade stuka w klawiaturę
      Gdy Ajumma zajmowała się swoimi sprawami, wolałem za ten czas przejrzeć pliki zastrzeżone. Nie tylko Tsunade jest hakerem, też swoje wiem.
-Kyuubi,Kyuubi- mówiłem sam do siebie- Mam- w końcu znalazłem to co chciałem i nawet nie otwierając tych plików usunąłem je całkowicie z komputera. Ogólnie przestały istnieć w tej sieci.
Nadal bym triumfował, gdybym nie usłyszał zbliżających się kroków.
-Ajumma pospiesz się -zacząłem ją poganiać
-Jeszcze chwile..Już prawie...Gotowe-odrzekła
      Jak tylko usłyszałem magiczne słowo odpiąłem telefon i wyskoczyłem przez okno
-Blisko było.

***
         Patrzyłem na Hinatę z zainteresowaniem. Nie widziałem jej tydzień i musiałem jej to jakoś wynagrodzić. Przecież przeze mnie miała sporo pracy.
 -Naruto, Hinata do mnie- krzyknął do nas Kakashi.
-Wiesz o co chodzi?-zapytała się mnie jak szliśmy do gabinetu Kakashi-ego
-Nie mam pojęcia-oczywiście kłamałem, dobra możne po połowie. Ja wiedziałem po co jestem wzywany ale Hinata...Wszystko zaraz się okaże.Weszliśmy do gabinetu a tam oczywiście Yamato i Kakashi
-Bez żadnego obijana w bawełnę, jesteście obydwoje przeniesieni do działu Kryminalistyki-Powiedział Yamato i podał nam jakieś teczki.
-Jak to?-zapytała Hinata
-Taki od szefa dostaliśmy nakaz i tak ma być-otworzył nam drzwi i grzecznie wyprosił.
-Hinata, muszę Cię na chwilę przeprosić-ominąłem ją i szybko wybiegłem na zewnątrz.Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do swojego hakera
-Hallo-usłyszałem
-Co ty żeś zrobiła, tylko ja miałem być przeniesiony-wyciągnąłem z marynarki papierosy
-I Cię przeniosłam.
-Mnie wraz z Hinatą, oszalałaś!-darłem się do słuchawki
-Tylko ciebie przeniosłam, mogę Ci nawet wysłać potwierdzenie
-Czyli Hinatę, ktoś inny musiał...-zaciągnąłem się dymem
-Przenieść-dokończyła za mnie
-Coś tu nie gra, Ktoś chcę ingerować w jej życie.
-Później się tym zajmiemy teraz mam co innego na głowię.Pa- rozłączyła się
     Skończyłem palić papierosa i czym pędem wróciłem do Hinaty.
-Gdzie byłeś-podbiegła do mnie jak zobaczyła mnie w progu drzwi.
-Zapalić, wiesz zestresowałem się.
-Rozumiem
-Chodź pójdziemy zobaczyć nasze nowe biuro-chwyciłem ja za rękę i ruszyliśmy w stronę wydziału kryminologi-Boisz się?-zapytałem
-Może...Trochę...Sama nie wiem-próbowała zakryć swoją twarz włosami
-Nie martw się dopóki jesteś ze mną nie pozwolę aby coś Ci się stało-odgarnąłem jej włosy za ucho-Obiecuje-kontynuowałem
          I w tym momencie Hinata spojrzała w moje oczy. Widziałem w nich strach ale jednocześnie pewność siebie, którą nie miała jako mała dziewczynka.
          Zacząłem się o nią strasznie bać, ktoś manipuluje jej życiem, a ja będę tą osobą która się dowie kim jest tym sukinsynem


Hej,Hi,Hallo. Wróciłam, na razie, im więcej bedzie komentarzy i dowiem się że ktos czyta moje opowiadanie(wiem mistrzem w pisaniu opowiadań nie będę)... Więc proszę zostawiajcie mi ten znak,abym mogła nadal pisać. Bo oczywiście wolę je pisać dla moich czytelników a nie sama dla siebie...:D