Komentarze

Bardzo bym chciała,aby większość odwiedzających mój Blog zostawiło po sobie komentarz. Dzięki temu będę wiedzieć co mam zmienić oraz czy mam jakiś zainteresowanych czytelników,aby kontynuować pisanie kolejnych rozdziałów.
Więc proszę o zostawianie komentarzy tych pozytywnych jak i oraz negatywnych.

sobota, 11 lipca 2015

Rozdział 4

                    Stałam z szeroko otwartymi oczami, nie mogłam uwierzyć że to on, mój przyjaciel który mnie opuścił, a teraz stoi koło mnie. Tyle lat minęło odkąd wyjechał do Stanów, ale od razu go poznałam. Nikt nie ma tak niebieskich oczu jak on.
-Czy ja zawsze na pierwszym spotkaniu mam Cię ratować?-schylił się aby spojrzeć mi w oczy.-Dobrze że już nie nosisz kolorowych soczewek-uśmiechnął się, pokazując przy tym wszystkie zęby.
-Hmm, a co przeszkadza Ci to,wcale nie musiałeś mnie ratować -udałam obrażoną i obróciłam się do niego plecami.W pewnym momencie poczułam jak Naruto mnie obejmuje.
-Tęskniłem-wyszeptał mi do ucha.
-Ja również-wyrwałam się z jego uścisku i stanęłam przodem do jego twarzy.-Co tu robisz? Czemu się nie kontaktowałeś? Czemu przez tyle czasu nie dawałeś oznak życia?
-Hinata, spokojnie dzisiaj nie mogę Ci dać odpowiedzi na żadne z tych pytań, ale obiecuję Ci, że jeszcze w tym tygodniu wszystkiego się dowiesz-poklepał mnie po ramieniu i uciekł.
                   Patrzyłam przez chwile na jego oddalającą się sylwetkę i gdy tylko znikną mi z pola widzenia ruszyłam w stronę gabinetu dziekana.

                                                                            ***
             Wyszłam z uczelni padnięta oraz frustrowana. Gdybym wiedziała,że ten dzień potoczy się w taki sposób najchętniej zostałam bym w swoim łóżku i zostawiła sprawy papierkowe na następny dzień, ale wiedziałam,że zrobiłam bym w ten sposób ogromny błąd. Jedyny plus tego dnia jest to, że spotkałam Naruto. Nadal nie mogłam uwierzyć, ze to on i jak zwykle musiał mnie ratować, wspaniałe przywitanie.
              Stałam koło drzwi do mojego mieszkania i szukałam w mojej torbie do niego kluczy, jak zwykle musiałam je gdzieś zawieruszyć.Gdy w końcu je znalazłam, otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
-Sakura, wróciłam-krzyknęłam jak tylko zobaczyłam jej buty na korytarzu. Rzuciłam klucze do koszyka w którym znajdowały się wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam do salonu, gdzie już siedziała moja przyjaciółka.
-Jak Ci minął dzień-przesunęła się robiąc mi miejsce na sofie.
-Tragicznie. Po pierwsze Kiba, po drugie Jiraya, a po trzecie samochód-usiadłam koło różowowłosej.
-Mów-poganiała mnie
-Definitywnie kończę z Kibą- pokazałam jej nadgarstki na których pojawiły się małe siniaki.
-On Ci to zrobił?-zrobiła taką minę jakby nie mogła uwierzyć,że to on mi zrobił.
-Tak-smutno się uśmiechnęłam. Sakura zauważyła łzy cieknące mi z oczu i długo nie czekając przytuliła mnie.
-A co z Jirayą- zmieniła temat, nadal mnie obejmując.
-No to tak czekałam w tej kolejce jakieś dwie godziny, a jak nadeszła moja kolej, to zamiast szybko podpisać mi papiery to zaczął gadać jaka to ja piękna jestem, ze wspaniała, ble ble ble,a na dobitkę nie chciał mi odpalić samochód i musiałam go zostawić koło uczelni.
-Na całe szczęście nie zaczął padać deszcz-zaśmiała się, a ja razem z nią.
-Wiesz co jest młoda godzina co ty na to aby pójść się zabawić-puściła mnie i pobiegła do naszego pokoju. Długo nie czekając ruszyłam w jej ślady.
            Sakura zawsze wiedziała jak mi poprawić humor, a pójście do klubu to był doskonały pomysł.

XX
       Siedziałem w samochodzie, paląc ostatniego papierosa tego dnia. Czekałem na zlecenie od Tsunade, nie no sorry ona każe w czasie misji mówić na siebie Ajumma.Nie wiem czemu, ale wole w to nie wnikać.Sama zwraca się do mnie "Ksywką", która bardzo mi się spodobała i została przeze mnie przyjęta.
-Kyuubi, słuchaj! Kamery dam radę wyłączyć na 10 min, ale do przyjścia strażników będziesz miał tylko 10-mówi do słuchawki.
-Powiedz mi po co my to robimy-rozsiadam się wygodnie na fotelu i wyrzucam papierosa.
-Klient płaci aż 10,000 $, więc...-przerwała. Jedna połowa twoja, a druga moja.
-Dobra dobra już rozumiem-wysiadłem z samochodu i skierowałem się stronę bagażnika.Otworzyłem go i wyciągnąłem najpotrzebniejsze rzeczy. Czarą kurtkę, kominiarkę, czapkę z daszkiem oraz przyciemniane okulary. Musiałem to zawsze mieć na sobie,aby policja nie mogła odkryć mojej tożsamości.
-Ready?-usłyszałem w słuchawce
-Ready-odpowiedziałem i szedłem w stronę budynku.
        Tak jak się spodziewałem drzwi były zamknięte. Wyciągnąłem wsuwkę i bez żadnego problemu otworzyłem je.
-Pokój numer 105-mówi Ajumma
 Nie miałem zbyt wiele czasu, dlatego pędem ruszyłem, w stronę pomieszczenia.
        Wszedłem do środka i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to wielka walizka.Podszedłem do niej, chciałem ją otworzyć, ale była na kod. Szybko zrobiłem zdjęcie i wysłałem mojemu hakerowi.
-5,4,6,8-podała mi szyfr.
Wpisałem kod i jak na zawołanie otworzyła się. A w środku były jakieś papiery.
-Ajumma, czy ten klient, potrzebuje jakiś papierów odnośnych tej firmy.-zacząłem je przeglądać.
-Kyuubi nie masz zbyt wiele czasu do przyjścia ochrony, dlatego zmywaj się.I tak chodziło o papiery
       Grzecznie jej posłuchałem i wyszedłem z budynku zostawiając go nieopłakiwanym stanie.Wsiadłem do samochodu, który zaparkowałem nie opodal stąd i ruszyłem z piskiem opon.
-Słuchaj po co klientowi, te papiery i na dodatek płaci 10.000$ za nie?
-Nie mam pojęcia, ale wiesz jest takie powiedzenie "Nasz klient nasz pan"-zaśmiała się
       Nie mogłem znieść tego śmiechu, dlatego rozłączyłem się i włączyłem radio. Papiery leżały kolo mnie, zazwyczaj nie interesowały mnie sprawy klientów, ale jeśli za głupie papiery płaci aż tyle to jest coś na rzeczy.
        Nie mogąc się skupić na jeździe , stanąłem koło klubu i zacząłem przeglądać dokumenty.
Tak jak myślałem, były to zwykle papiery. Same protokoły, skale nudy, aż w pewnym momencie odwracając kartkę rzuciło mi się w oczy bardzo znane nazwisko. HINATA HYUGA.
-O co w tym wszystkim chodzi-powiedziałem na głos. Nadal bym się nad tym zastanawiał, gdyby przed samochodem przebiegła granatowowłosa kobieta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz