Przeciskając się przez tłum ludzi, zobaczyłam szarpiącą się parę. Miałam do nich podejść, ale zauważyłam koło nich dwóch ochroniarzy i nim się zorientowałam owa para zniknęła, więc zostawiłam tą sprawę w spokoju.
***
Wychodząc z ubikacji wpadałam na pewną kobietę.
-Przepraszam-ukłoniłam się i spojrzałam na nią. Była ona cała potargana i wyglądała jakby ktoś dotkliwie ją pobił.-Nic Pani nie jest, może mam wezwać pomoc-nie odezwała się. Minęła mnie i ruszyła ku wyjściu.
Miałam odejść i wrócić do tańczenia, oraz picia, ale tego nie mogłam zostawić spokoju.
-Czy ja zawszę muszę się w coś wpakować-ruszyłam za nią.
Wyszłam na zewnątrz i zaczęłam jej szukać. Na całe szczęście była brana w jasne ubrania i szybko mogłam ją odnaleźć. Stała po drugiej stronie ulicy i kierowała się do akademika.
Nie zwracając uwagi na przejeżdżające samochody, ruszyłam za nią. Weszłam do budynku i skierowałam się w stronę wind .Jedna z nich jechała w górę, miałam co do tego złe przeczucia.
-14 piętro-mówię do siebie. Wsiadłam szybko do drugiej i wcisnęłam numerek.
"Szybciej szybciej"-mówię w myślach. Kiedy winda się zatrzymała wyszłam z niej i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to drzwi które prowadziły na dach. Biegiem ruszyłam ku górze, a to co zobaczyłam było przerażające. Ta kobieta stała parę metrów nad ziemią, przygotowując się do skoku.
-Stój!!-krzyczę i podchodzę na bezpieczna odległość-Nie rób tego nie myślisz racjonalnie-popatrzyła na mnie i zrobiła krok do przodu. -Nie!!Stój!!Przez tego typka chcesz się zabić?-mówię spokojnie-Zejdź pogadajmy ok?-podałam jej rękę, a ona znów zrobiła krok do przodu.-Nie rób tego. Proszę! Zabicie się nic nie da, ja to wiem bo sama byłam w takiej sytuacji, sama chciałam się zabić.
-Dlaczego?-zadała mi pytanie i popatrzyła na mnie.
-Miałam 9 lat. Odkąd poszłam do szkoły zawsze byłam gnębiona, a to tylko dlatego że miałam inny kolor oczu niż inni. Byłam bita wyśmiewana- mówiłam przez łzy-Chciałam zapomnieć o tym bólu. Jako mała dziewczynka zastanawiałam się dlaczego Ja co ja im zrobiłam.-wzięłam głęboki wdech.- Kilka miesięcy przed moimi urodzinami tak jak Ty stałam kilkanaście metrów nad ziemią, ale w ostatnich chwili zrezygnowałam, bo wiedziałam, że to nic nie da. W ten sposób zranię tylko bliskich, więc proszę zejdź-znów podałam jej dłoń, ale tym razem złapała mnie za nią, szybko pociągnęłam ją do siebie i wpadła mi w ramiona. Przytuliłam ją do siebie i dałam się jej wypłakać. Moje serce biło jak szalone, mogłam być świadkiem śmierci, byłam z siebie dumna ze zdołałam tego uniknąć.
XX
Siedziałem za wielkim bilbordem ukrywając się. Słyszałem wszystko, całą jej historię. Chociaż znam Hinate od małego to nigdy nie wspominała o samobójstwie, tym to mnie zszokowała.

-Mieszkam z rodzicami
-To chodź zadzwonimy po nich, i spokojnie nic nie powiem-po tych słowach usłyszałem tylko zamykające się drzwi.
-Ajumma, mam dla ciebie pilne zadanie-Wstałem z ziemi i popatrzyłem w dal głośno wzdychając.
-Zapewne chcesz abym przeszukała jej dane i znalazła cos co będzie dla ciebie ważne- mówi sarkastycznym tonem, który zawsze mnie drażni.

Od tego rozdziału będę się starać dodawać gify. Będą one ukazywać sceny w jakich bohaterowie się znajdują, a nie ich samych...
O mój boże! To jest cudowne. Masz fantastyczny szablon *o* I blog ;) Dobrze, że Hinata powstrzymała tą kobiete przed skokiem. Miała niefajną przeszłość :( Nienawidze takich ludzi, którzy naśmiewają się z innych. Sama chciałam się zabić. Zrobiłaś z Naruto przestępce? Wow z tym się jeszcze nie spotkałam :D Niech Ajumma znajdzie coś ciekawego *-*
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miły komentarz :D, ale to czy Naruto jest przestępcą dowiesz się dopiero w dalszych rozdziałach ;)
UsuńFajny blog:-) Mam nadzieję że będziesz go dalej pisać:-) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału:-* Pozdrawiam i życzę dużo weny:-*
OdpowiedzUsuńJuz poprzedni rozdzial fabułą wydał mi sie znajomy ta ajumma dala mi do myslenia. Po scenie z proba samobojstwa mowie przeciez to jest fabula z healera... A gift tylko mi to potwierdzily~ Jesli dalsza akcja I zakończenie będą takie same to nie fajnie: /
OdpowiedzUsuń